Bliżej nieba)
Mineło zaledwie parę dni a domek pnie się cegiełka po cegiełce ku więźbie dachowej) Zakopałem w piasku buteleczkę koniaczku w nadziei że już wkrótce stojąc na tarasie parteru wzniosę pierwszy toast ku zachodowi słońca nad jeziorem))))
Mineło zaledwie parę dni a domek pnie się cegiełka po cegiełce ku więźbie dachowej) Zakopałem w piasku buteleczkę koniaczku w nadziei że już wkrótce stojąc na tarasie parteru wzniosę pierwszy toast ku zachodowi słońca nad jeziorem))))
Tak mi sie zrymowało niechcący ale to prawda. Każdy bloczek to kawałeczek bliżej końca budowy choć pracy zostało bardzo duuuużo. Przynajmniej widać zarys ścian piwnicy . Brygada uwija się jak w ukropie , w przyszłym tygodniu obiecali zakończyć mury i piwnic i fundamentów. Zacznie się szalowanie nadproży i stropu nad piwnicą. By zrobić te zdjęcie wlazłem na góre zwału ziemi. Widać lepiej zakres prac i nasze przyszłe metry kwadratowe. Trochę tego dużo:) .Będzie co spraątać:))
Pamiętacie pierwszy łyk kawy na swojej ziemi, gorący aromatyczny łyk będący zaczątkiem czegoś nowego? Ja pamiętam go nad wyraz dobrze , zwłaszcza że czekałem na niego prawie czterdzieści lat:))) To nie to co najwspanialsza kawa na kocyku w lesie lub na balkonie blokowym. To caffe espresso budowlano. Przyszedł pan Franciszek, zrobił rowek,wkopał kabel , postawił skrzynkę i to by było na tyle jeżeli chodzi o technikę. Kolej nadeszła na romantyzm:)) i pierwszy łyk kawy.....zapamiętam go na długo a wy?
Przeleciał tydzień , niby nic a tak to się zaczęło że i płyta fundamentowa zalana , fundamenty zaszalowane ,zazbrojone,spragnione betonu czekają na betoniarkę:) A i cegły na ściany fundamentowe zdążyli przywieść. Miały być wylewane, beton szczelny , silne izolacje PP a tu sucho jak makiem zasiał:) Nie ma sensu budować szczelnej kapsuły niczym metro w okolicach Dniepra. Spoko wystarczy silka i solidna izolacja. Zostało w kieszeni kilkadziesiąt tysięcy. Przyda się na potem. Ciekawe co zrobią w ciągu następnego tygodnia.
Po prawie rocznym oczekiwaniu zaczęło się! O ile startem budowy można określić zagłębienie pierwszej łyżki koparki w gruncie. Po panu geodecie od młotka ,gwoździa i łaty przyszła kolej na Pana Stacha. Stacho jak przystało na specjalistę od mokrej roboty ( tak,tak, czasami w wykopach może być mokro....) trochę się rozczarował. Było sucho! Na szczęście badania geologa ( to ten Pan od penetracji dziurek różnej maści) się potwierdziły i Pan Stacho z gracją wyygrzebał to co mu kazano , Pan Piotrek zaszalował co mu kazano a Pan Darek zazbroił oczywiście - to co mu kazano. Tyle zachodu , plątanina drutów , strzemion, mniej lub bardziej wymyślnych prętów tylko po to by ku uciesze dzieciaków z sąsiedztwa przyjechała kawalkada betoniarek i pomp zalewając galimatjas różności szarą masą . Płyta fundamentowa gotowa!. Szara masa twardnieje , budynek dumnie wspiął się w góre o całe trzydzieści centymetrów - w odróżnieniu od Pana Stacha. On jakby zmalał niknąc na horyzoncie w drodze ku następnej "mokrej robocie".....