trzy,dwa,jeden START!
Po prawie rocznym oczekiwaniu zaczęło się! O ile startem budowy można określić zagłębienie pierwszej łyżki koparki w gruncie. Po panu geodecie od młotka ,gwoździa i łaty przyszła kolej na Pana Stacha. Stacho jak przystało na specjalistę od mokrej roboty ( tak,tak, czasami w wykopach może być mokro....) trochę się rozczarował. Było sucho! Na szczęście badania geologa ( to ten Pan od penetracji dziurek różnej maści) się potwierdziły i Pan Stacho z gracją wyygrzebał to co mu kazano , Pan Piotrek zaszalował co mu kazano a Pan Darek zazbroił oczywiście - to co mu kazano. Tyle zachodu , plątanina drutów , strzemion, mniej lub bardziej wymyślnych prętów tylko po to by ku uciesze dzieciaków z sąsiedztwa przyjechała kawalkada betoniarek i pomp zalewając galimatjas różności szarą masą . Płyta fundamentowa gotowa!. Szara masa twardnieje , budynek dumnie wspiął się w góre o całe trzydzieści centymetrów - w odróżnieniu od Pana Stacha. On jakby zmalał niknąc na horyzoncie w drodze ku następnej "mokrej robocie".....