Ukryty montaż belek- technologia "własna"
Wiele osób na privie pyta mnie o system montażu belek - montażu " po ociepleniu" Przed ociepleniem sprawa prosta. Montuje się kotwy do betonowego podciągu lub ściany, przykręca belki a potem montażi kotwy "chowa" się w styropianie i obrabia tynkiem. Łatwe lecz z wadami. Zasadnicza to taka że na styku kotwy i ściany ze względu na dwa różne materiały tynk/drewno wcześniej czy później powstaną spękania, w spękania dostanie się woda,zamarznie /rozmarznie i gotowy klops. Inną sprawą jest to że gdy przyjdzie z różnych powodów wymienić belkę- bez uszkodzenia ocieplenia i tynku się nie da. Wymiana więc pociągnie za sobą duże koszty naprawy elewacji. Świadom tego postanowiłem zainstalować belki tak by pomiędzy ścianą/podciągiem była szczelina około 3-4 mm ( na swobodne odparowanie wody i pracę belki) no i oczywiście by wymiana belki była możliwa i co ważne by nie było widać kotw montażowych.
Nigdzie nie znalazłem takiego rozwiązania( na pewno jest lecz nie trafiłem na nie) , zaopatrzyłem się w butelkę koniaczku i zaczełem kombinować. Nim poziom płynu sięgnął górnego poziomu etykietki pojawiło się mgliste rozwiązanie. Zaś przy "dole" etykietki miałem je rozrysowane i przemyślane do ostatniego szczegółu. :).
Postanowiłem przed ociepleniem zamontować kotwy tak by wystawały z ocieplenia i tynku. ( foto górne). Są to dwa kątowniki ciesielskie przymocowane "plecami" do konstrukcji budynku tak by tworzyły litęrę T - przy czym nóżka " wystaje - i do niej będą przymocowane belki.
Po schowaniu wszelkich kotw montażowych w styr0pianie i tynku zmierzyłem wystającą kotwę. Wystawała 85 mm, wysokość 70 mm , grubość 7mm. Teraz przyszedł czas na rozwiązanie montazu belki - tak by nie było go widać. W belce wyfrezowałem rowek o szerokości 10 mm, głębokości 85 mm i długości 110 mm. Oczywiście belki zamówiłem już docięte na wymiar -KRÓTSZE- o 8-10 mm od rzeczywistego wymiaru "w świetle".
Frezowanie okazało się nie lada wyzwaniem albowiem do ręcznej szlifierki tródno było znaleźć frez dziesięcio milimetrowy i długi na 120mm.
Njdłuższy jaki znalazłem to 90 mm czyli udało mi się wyfrezować otwór głębokości 70 mm i te 15 mm brakujące "dofrezowałem" wiertłem.
By wszytko było równe i dokładne zmontowałem rodzaj prowadnicy do frezarki ( foto dolne). Po wyfrezowaniu i zabepieczeniu belek systemem okiennym czyli impregnar, podkład - lazur przystąpiłem do montażu belek. Acha , nie chciałem ich olejować bo czynność trzeba powtarzać kilka razy w roku a ja z natury leniwy do malowania jestem.
Montaż również stworzył wiele komplikacji - które należało przy koniaczku rozwiązać. Jak to zawsze z koniaczkiem bywa - kończy się "niespodziewanie i zaskakująco"i na szczęście niespodziewanie zaskakująco pojawiła się idea montażu. Oczywiste było to iż belki muszę "wsunąć w kotwy "od dołu" , zaryglować je śrubami wkręconymi pod kątem by kotwa opierała się na łepkach wkrętów i rowek zamaskować drewnianą listwą.
Wsunięcie jej od góry wydało mie się zbyt skomplikowane i przeszkadzała blacharka. Belka miała przekrój 80/200 i dopasowana tak że z każdej strony miałem 3-4 mm luzu więc wsuwanie jej "od dołu " mogłem bardziej kontrolować by nie "zawisła" pomiedzy ścianami. Wsuwanie musiało być równomierne , identyczne z dwóch stron bo skoszenie się belki mogło by uszkodzić tynk . Wymyśliłem dwa lewarki samochodowe i dzięki nim milimetr po milimetrze umieściłem dokładnie kotwy we wyfrezowanym rowku . koniec. Jeśli komuś ten wpis pomógł - dajcie znać:)